O MARZENIACH ........

O MARZENIACH ........

 

Modne jest obecnie powiedzenie, że marzenia się nie spełniają, tylko marzenia się spełnia. Pewnie nie raz  już je słyszałeś. Nie ukrywam, że nie zawsze tak do tego podchodziłam. Straszna ze mnie boidupka ;)

Od wielu lat marzyłam o dobrym sprzęcie fotograficznym, o tym by sprzęt mnie nie ograniczał, o tym bym mogła tworzyć więcej niż pozwalało mi na to hobby. Niestety nie wiele mogłam z tym zrobić, a bynajmniej nie widziałam zbyt wiele perspektyw. Ograniczał mnie przede wszystkim budżet i czas.

Rok temu korzystałam z lokalnych szkoleń marketingowych, na których ich organizatorka Patrycja podpowiedziała mi o istnieniu programu unijnego, dającego możliwość uzyskania dofinansowania na własną działalność, na którego kryteria ja się łapałam. Takiego programu szukałam od kilku lat i wszyscy wokół mówili, że nie ma takiego, który spełniłby moje wymagania. Pojawiła się iskierka nadziei i ekscytacja. Okazało się, że czasu jest przerażająco mało, bo co to jest 3 tygodnie, kiedy trzeba napisać cały biznesplan, wniosek, skonsultować go kilkukrotnie z instytucją, kiedy jest mnóstwo urzędowych dokumentów do pozyskania i wiele kwestii do ustalenia i przemyślenia. Dodać jeszcze trzeba, że był to mój pierwszy taki wniosek i biznesplan w życiu. W pracy zawodowej miałam wprawdzie styczność ze środkami unijnymi, ale to była zdecydowanie inna bajka. 

Tak naprawdę miałam dwa wyjścia: 1. Odpuścić, uznać, że nie mam szans i marzyć dalej, że pieniądze na to marzenie spadną mi z nieba, albo wygram w totka. Znacie ten dowcip "facet codziennie modli się o wygraną w totka. W końcu pyta Boga dlaczego nie chce mu pomóc i uszczęśliwić go, na co Bóg odpowiada: -Może byś dał mi szansę na spełnienie Twojej prośby i kupił ten cholerny los? " ;) No to ja niestety nie dałam mu szans od kilkunastu lat, także marne szanse. 2. Wezmę się w garść, zarwę kilka nocek, poproszę kogoś o pomoc/wskazówki, będę dużo pytać, czytać i działać. A wszystko to w imię wieloletnich marzeń. 

Jak już się możecie domyśleć, wybrałam opcję nr. 2. Nie mogłabym spać spokojnie do końca życia nie podejmując wyzwania i nie próbując. Podeszłam do tematu tak, jak się uda, to będę przeszczęśliwa, jeśli nie, to przynajmniej nigdy nie będę sobie pluła w twarz i nigdy sobie nie powiem, że szkoda, że nie spróbowałam, a może było warto. Nie chciałam do końca życia zadawać sobie pytania: Co by było gdyby? Pozostawiłam swój los Temu na Górze.

Spięłam się, zawzięłam, ciężko pracowałam, niejedną noc zarwałam. Dużo stresu mnie to kosztowało. Łatwo nie było, bo to był już czas covidowy, a więc zdalne nauczanie, przedszkola dla wybrańców, także w domu byla cała nasza piątka, w tym synek, który był na etapie nauki chodzenia. Na szczęście mąż wiedział jak bardzo mi na tym zależy i odciążał mnie w tamtym momencie jak tylko mógł. Ostatecznie papiery złożyłam rzutem na taśmę, ale nie ważne, najważniejsze, że je przyjęli i zakwalifikowali. Wybór wniosków był, można powiedzieć, dwuetapowy/dwuinstancyjny. Na pierwszą decyzję czekałam około miesiąca. Znalazłam się na liście szczęśliwców, przeszłam dalej :) uff, była radość i ekscytacja, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło, więc nie nie otwierałam jeszcze szampana. Pozostawałam w nastawieniu, że będzie tak, jak ma być. Papiery poszły do stolicy. Na kolejny wynik czekałam już dużo dłużej, bo conajmniej pół roku. Dostałam pismo o wyjaśnienia, poprawki i uzupełnienia. Nie mogłam teraz odpuścić. Do szczęścia pozostało już tak niewiele. Złożyłam co trzeba. 

Zaproszono mnie na podpisanie umowy. To było wydarzenie :). Dumna wracałam z teczką z podpisanymi dokumentami :) Dumna a zarazem przerażona, bo podpisanie umowy oznaczało, że to teraz dopiero zacznie się cała zabawa, trzeba się będzie zmierzyć z wieloma wyzwaniami, które stoją na drodze młodego przedsiębiorcy. Dużo pracy i stresu mnie czeka. Wiedziałam jednak, że nie ma odwrotu. To mnie trochę paraliżowało. Pozytywne emocje walczyły ze strachem. Z jednej strony stało się to o czym pragnęłam a z drugiej docierało do mnie, że to już nie jest tylko marzenie, zabawa, hobby, że będę teraz mocno odpowiedzialna za swoje decyzje, swoje działania i przede wszystkim nie ma już wymówek. Czułam siłę ewentualnych konsekwencji. 

Dopięłam formalności w CEIDG, złożyłam wniosek o I transzę i po niecałym miesiącu na koncie miałam już pierwsze pieniądze. Mogłam zaczynać realizację umowy i zakupy. 

Lista zakupów i zobowiązań z umowy nie została jeszcze odhaczona w całości, uwierzcie mi na słowo, jest tego dużo i trzeba to zrobić z głową. Jednak podstawowy sprzęt już zakupiłam i jest na czym działać. Jest tylko jeden minus.... już teraz nie mogę zrzucić na to, że brakuje mi dobrego sprzętu, no cóż, nie ma wymówek. Nie ma co, jest presja ;) Zamierzam działać i dążyć do realizacji moich kolejnych marzeń :) 

Chcesz wiedzieć jakich i czy uda mi się je spełnić? Zostań ze mną na dłużej. Wesprzyj dobrym słowem i pozytywną energią a z pewnością dam radę :) A jeśli dobrze mi życzysz, to zrób dla mnie proszę coś jeszcze, opowiedz o mnie i moich działaniach światu, udostępnij link do moich miejsc w sieci swoim znajomym. 

http://korczakart.blogspot.com/

https://www.facebook.com/korczakartfotografia

https://www.instagram.com/korczakart.fotografia/

https://www.facebook.com/korczakart.rekodzielo

https://www.instagram.com/korczakart.rekodzielo/

Niech twoi bliscy i znajomi mają możliwość mnie poznać. Pamiętaj, że tym sposobem im również pomożesz w spełnieniu ich marzeń. Zastanawiasz się jak to możliwe? Już lecę z pomocą. Mówiąc im o mnie podarujesz im szansę bym mogła im pomóc: w utrwaleniu wspomnień, w zatrzymaniu emocji i czasu, w spędzeniu intensywnego czasu tylko ze sobą "tu i teraz" i możliwości wyrażenia uczuć w sposób o którym marzymy na codzień, w zdobyciu pewności siebie, w rozwoju ich biznesów, budowaniu ich marki osobistej, w zapewnieniu wspaniałych prezentów dla najbliższych, w udekorowaniu ich domu, w zapewnieniu możliwości powzdychania z całą rodziną i snucia długich opowieści na sofie w święta, weekend czy też długi wieczór.

PS. Pierwotnie to miał być wpis również o moich wymarzonych szelkach i całej historii ich tłoczeń ale strasznie się rozpisałam (jak zwykle ;)), więc kierowana strachem o waszą ferekwencję przy tej linijce tekstu, postanowiłam, że zrobię osobny wpis, do którego już w tym momencie serdecznie Cię zapraszam.  

Powiedz mi jeszcze jedno, wierzysz w zdanie z początku wpisu? Marzenia się spełniają czy Ty o to dbasz? A może podzielisz się w komentarzu swoimi marzeniami i tym jak Ty podchodzisz do ich spełniania? Chętnie poczytam Twoją historię.

Miłego weekendu. 

 

Waleczny kot; Kot tygrys
Warto walczyć o swoje marzenia

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CENNIK - REPORTAŻ OKOLICZNOŚCIOWY

JA O SOBIE

CENNIK - SESJE BIZNESOWE I WIZERUNKOWE